Horse & Power

Autor: 
Kajetan Prochyra
Pink Freud
Wydawca: 
Universal Music Polska
Data wydania: 
15.05.2012
Dystrybutor: 
Universal Music Polska
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Wojtek Mazolewski - bass, Tomek Duda - saksofon barytonowy, klarnet basowy, Adam Milwiw-Baron - trąbka, elektronika, Rafał Klimczuk - perkusja

Tak wiele razy dostawało się ostatnio na naszych łamach Wojtkowi Mazolewskiemu i grupie Pink Freud (w tym ode mnie), że do płyty "Horse & Power" nie chciałem podchodzić jak do jeża. I udało się. Nie jest to "A Love Supreme", "Astigmatic" czy inny milowy krok w jazzie czy w ogóle muzyce polskiej, ale jest to fajna płyta

Świetnie się zaczyna - "Konichiwa" i otwierające album frazy Tomasza Dudy mają zarówno klasę, spokój jak i przebojowy potencjał. Po chwili do saksofonisty i lidera - Wojtka Mazolewskiego na basie - dołącza na trąbce Adam Milwiw-Baron, a gdy tempo narzuci jeszcze zza bębnów Rafał Klimczuk otrzymujemy hit, przy którym chce się docisnąć w samochodzie nieco mocniej pedał gazu.

Prawdziwą grzałką na krążku jest kompozycja "Pink Hot Loaded Guns". Rockowy riff basu, prosty beat bębnów a na nich mocny duet instrumentów dętych. Po kolejnych solówkach aż chce się zakrzyknąć do rytmu: raz! dwa! trzy! cztery!

Wśród energetycznych numerów znalazło się też kilka ballad, takich jak "Promised Land", "G-Spot" czy wieńczące płytę "Zero Ending Story".

Z całego albumu bije pod skórą prostota, w dobrym znaczeniu tego słowa. Jej odbiciem jest gra perkusisty Rafała Klimczuka, który, paradoksalnie, w wielu momentach na tej płycie nie gra... W użyciu, bądź nie-użyciu bębnów zdradza się koncepcja na poszczególne utwory. Nie ma tu - co tak bolało mnie na koncercie - lecenia do przodu z programem. Ważna jest tu melodia, nawet jeśli czasem jest tylko melodyjką, przekaz energii, dobry nastrój a nie indywidualne popisy.

Pink Freud, jak mówi o swoim zespole sam Mazolewski, to kapela. To nie kwartet jazzowy ani grupa artsytowskich konceptualistów. To czwórka wyluzowanych gości, którzy grają swoją muzykę. Jazzowi prorocy dnia siódmego, tacy jak niżej podpisany, oburzają się gdy muzyce Freud'ów stara się dorobić gębę nowego oblicza (polskiego) jazzu. Tego na "Horse and Power" nie ma, ale jest tu sporo fajnej kozackości. Purystów językowych przepraszam za użycie tak trywialnych, potocznych sformułowań, ale cóż poradzić, że w obcowaniu z tym krążkiem właśnie one naturalnie cisną się na usta.

1. Konichiwa; 2. Bourbon; 3. Pink Hot Loaded Guns; 4. Promised Land; 5. Flying Dolphy; 6. G-spot; 7. Vinegar Pauper; 8. Tickets, Buttons And Flyer; 9. Horse And Power; 10. Zero Ending Story